Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stach z Konar (1879) t. IV.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

liwsze o wiarę rycerstwo do wojowania z pogany pobudzała. Nie mogąc się wybrać do ziemi świętéj, Kaźmierz chciał przynajmniéj zmusić sąsiednich pogan, aby wiarę przyjęli. Odwoływały go chwilowo niepokoje między Romanem a Wsewołodem, chciał się oswobodzić od Rusi i zaraz potém iść z krzyżem.
Część rycerstwa już powoli pociągnęła ku ruskim grodom, reszta wybranych, przybocznych księcia gotowała się téż wyjść z Krakowa. Ściągały się i dopełniały poczty, sposobiły wozy — czekano tylko aby niebo się cokolwiek rozpogodziło a ziemia stężała.
Dawno Kaźmierz nie był tak dobréj myśli, tak wielkiego jak teraz ducha. Przeszłe zwycięztwa spokojnym go czyniły o losy wojny; dłuższy spoczynek ochoty do ciągnienia dodawał.
Księżna Helena téż życzliwa Romanowi, nie śmiejąc namawiać do wojny, w duszy jéj była rada. Mały ona wpływ wywierała na męża, ale woli jéj chętnie czynił zadość w tych rzeczach, któremi mógł jéj dowieść że całkiem obojętnym nie był.
W samych początkach, gdy zagadano o pochodzie, niektórzy się starali księcia powstrzymać, teraz, gdy postanowienie zapadło, każdy myślał tylko jak dopomódz.
Ostatnie to były wieczory u stołu z duchownemi i ulubieńcami.