Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stach z Konar (1879) t. IV.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewniejsi — odezwał się biskup płocki — od nich śmielszemi być powinni w pogardzie śmierci.
— Tak, ojcze mój — odparł książe — życiaśmy pewni, lecz jakie ono dla nas będzie, czém? Któż to wie? Kto przewidzi?
— Określić to trudno — rzekł Pełka — co jest nad rozum człowieczy i nad słowo ludzkie.
— Wstyd mi tu przywodzić — przerwał jeden z Benedyktynów — tego, którego św. Bernard herezyarchą zowie (spojrzał na Cysterców z ukosa) ale Abailardus ów potępiony, pięknie wyraził się o przyszłem życiu, że ono przez to jest szczęściem, iż będzie zapatrywaniem się na doskonałość Bożą.
„Światło słoneczne blask sieje w południe, ciepło potęgą swoją świat ożywia, najwyższą szczęśliwością będzie, gdy widok Boga serca nasze rozpłomieni. Im lepiéj poznamy, tém więcéj ukochamy wszystkie jego doskonałości. Patrzeć na nie będzie najwyższą szczęśliwością. Szczęśliwe wejrzenie, oczy błogosławione, które téj chwały używają.“
Cysters czując się dotkniętym wymówką św. Bernardowi uczynioną po krótkim namyśle odparł.
— Ten to nasz Bernard, który Abailarda potępił, przyczynę swego sądu w liście do niego wyraża, pisząc w nim, co się i do innych mędrków czasu tego da zastosować. „Igra się teraz z prostaczków wiarą, rozdzierają się tajnie Boże,