Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Paczoski gwoli powszechnemu śmiechowi, nie zrażając się bynajmniej tem, że go wywoływał.
— Podjąłeś się pan misyi — przerwała Adolfina — ale główną spuściłeś z oka. Uczeń pański został bez mentora, a sam tak stojąc w ganku, może być narażonym na jakie niebezpieczeństwo. Wszak to biedne dziecię zawsze jeszcze potrzebuje, by je ktoś prowadził na pasku.
— Raczej na paskach, poprawił mimowoli Paczoski. Mylę się, młodzieniec dwudziestoletni, a moje przy nim funkcye ograniczają się do obowiązków przyjaciela. Jest już prawie emancypowanym.
— Prawie emancypowany — to znaczy — nic. — Emancypowanym może być tylko zupełnie.
— Uwaga słuszna — dodał pedagog — ale niewłaściwie użyty wyraz zostawia myśl moje całą i nienaruszoną. Emancypacya trwa, opieka ją tylko od wybryków strzeże.
Tak żartując, doszli do ganku, gdzie już herbata czekała na Lusię, która się do gospodarstwa wzięła z pośpiechem, przy pomocy Adolfiny.
Ciocia Babińska, co było najgorszym w świecie znakiem, siedziała z nogą na nogę założoną.