Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prosić! nie darowałbym ci tego nigdy, wpraszam ci się gwałtem...
Dramińskiemu każdy inny trzeci byłby milszym, ale cóż było począć? nadto był grzecznym, by tak natarczywie narzucającego się odpychać. Towarzystwo Bullera i dla Mieczysława po tej podróży włoskiej, w której on ich ciągle gonił, a oni przed nim uciekać musieli, nadzwyczaj było przykrem. Zobaczywszy go u stołu, zachmurzył się, przywitali się jednak grzecznie... Chłodno być zaczynało. Dramiński tarł czuprynę z gniewu...
— Buller, kochanie, jak ty mi zrobisz jaką nieprzyjemność gościowi mojemu, dalipan strzelać się będę...
— Bądź spokojny... nie mam tej myśli, idzie mi wcale o co innego...
Te słowa wyszeptawszy sobie na ucho, siedli.. Dramiński kieliszki nalewał nielitościwie i zmuszał do nich nadzwyczajnemi środkami. W tym przedmiocie miał zapas tradycyi niewyczerpany... umiał dykteryjki, przysłowia, zaklęcia, formuły, łamał najsilniej się opierających. Zaraz przy pierwszych dwóch daniach, użył całej potęgi słowa, aby gości podpoić, będąc tego przekonania, że wszyscy po winie tak głodni być muszą, jak on. Buller w istocie, jakby inny człowiek... miły był, wesół i grzeczny.
Doszli tak do szampańskiego. Jest-to wino bardzo brzydkie, nawet gdy najlepsze, lecz na tych co w niem smakują i co je znoszą sprawia ten skutek, że dowcip zaostrza i usta otwiera... Mieczysław nie bardzo je lubił. Dramiński pił jak wodę...