Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiej nie wywołał wesołości... Musiał go nawet położyć potem w swoim gabinecie dla spoczynku, aby w deszcz i po nocy do domu nie wracał.
Pomimo tej ulewy która trwała do rana i przeciągnęła się na dzień następny, Adolfina kazała się pakować natychmiast, i o brzasku z panem Dramińskim drzemiącym wyruszyła z powrotem na wieś.

KONIEC TOMU DRUGIEGO.