Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy się to działo w Genewie, radczyni śpieszyła do Zabrzezia. Niespokojna bardzo przybyła tu, nie śmiejąc ust przed mężem otworzyć, a badając wprzódy, czy czasem się już o czém nie dowiedział. Radca rzeczywiście nie słyszał nic, dziwił się tylko, że od tak dawna listu od córki nie miał. Żona stworzyła całą powieść o lekkiéj słabości Olimpii i o jéj zupełném ozdrowieniu, a co do szczęścia domowego nowozaślubionych miała jak najlepsze nadzieje. Nie zapewniała, że już jest wszystko jakby być powinno, ale na najpiękniejszéj drodze do porozumienia.
— Zygmunt ma wiele taktu. Olimpia, jak wiesz, przywiązania do niego nie miała; poszła za niego przez rozum i posłuszeństwo, lecz godzi się coraz lepiéj ze swym losem... Trzeba to zostawić czasowi...
Radca był i z tego bardzo zadowolony. Badając sąsiedztwo, matka przekonała się, iż tu szczęściem żadna jeszcze plotka nie doszła, nie wiedziano nic a nic... Szambelan dla niepoznaki i odwrócenia pogłosek i domysłów, powróciwszy zajmował się niby bardzo czynnie urządzeniem domu w majątku przeznaczonym dla państwa Zygmuntowstwa. Wielki wiec ten cios, który spadł na rodzinę, w części przynajmnijé był odwrócony, bo rozgłosu jeszcze nie miał. Zapobiegając zatém pytaniom, matka i szambelan zgodnie powtarzali, że dla zdrowia Olimpii klimat włoski był potrzebny, i że zapewne z rok jaki za granicą zabawić będą musieli...
Szambelan jako człek wielce przezorny za wczasu się troszczył o to, co pocznie, gdy nadzwyczajném jakiém szczęściem zbiegowie odkryci będą. Zawczesne te projekta i plany okazały się usprawiedliwionemi, gdyż w kilka tygodni odebrał list rekommendo-