Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sekret pana Czuryły.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oczyszczenie majątku Wojewodziny, jej była zapisaną, dziesięć tysięcy dukatów przekazał Czuryło Podkomorstwu, dla dwojga ich dzieci. Oprócz tego legata były dla Woroszyły, na ubogich, klasztory i żałobne nabożeństwa.
Tego majątku, późno odziedziczonego, zmarły wcale prawie nie używał dla siebie. Nawykły do życia ubogiego, nie zmienił go, gdy mu przyszły dostatki.
Czytanie testamentu, którego słuchano w milczeniu, tak, że nikt głośniejszem tchnieniem nawet przerywać go nie śmiał — wprawiło wszystkie umysły w nadzwyczajną egzaltacyę. Historya Czuryły zdawała się niemal bajką jakąś niedowiary, lecz papiery urzędowe, skazówki, obligi, kwity ją potwierdzały. — Pan Szczepan spłakany cały, poszedł do żony zwiastować jej osobliwą nowinę, której sam wierzył zaledwie.
Nazajutrz rano pan Adryan spisawszy kopią wierzytelną rozporządzenia, pojechał z nią do Wojewodziny. Wyszła do niego blada, z oczyma zaczerwienionemi, ale siląc się na to męztwo, które było w jej charakterze.
— Przywożę pani — rzekł — ostatni dowód pamięci tego poczciwego człowieka, którego mało kto znał za życia.
To mówiąc, położył papiery przed nią. Rzuciła na nie okiem roztargnionem.
— Cóż mi po tem? — odezwała się — na co mi się to zdało wszystko — chyba, abym spokojnie usnąć mogła, ani męża ani rodziny o pomoc nie prosząc. Ale to już nie życie, tylko dogorywanie! Życie się zmarnowało całe, jak wiele innych, — dobrze, że ono już za nami niepowrotnie zostało.