Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mny, ciężki, beczkowaty, z wąsem długim, w polskim stroju, z ręką za pasem u karabeli wtoczył się zwolna do gabinetu.
Sievers go zimno ale grzecznie powitał...
— Cóż tu pan wojewoda porabia? — spytał.
— Włóczę się — miejsca sobie znaleźć nie mogąc, odparł wzdychając Walewski.
Stali oba... Mimowoli oczy przybyłego padły na ten spis leżący na biurku, około którego stojące cyfry aż nadto były znaczące. Wojewoda się cofnął, czoło mu się zachmurzyło i westchnął...
Sievers dostrzegł i ruchu i jego przyczyny, nie miał powodu taić się zbytecznie, szyderski uśmiech przebiegł jego usta.
— Wiem, panie wojewodo, odezwał się, że na nas i przemoc naszą głośno się skarzycie... Ani Rzewuski, ani wy, ani nawet kanclerz Małachowski, coście byli przyjaciołmi Rosyi, nie szczędzicie nam dziś wyrzutów... Cierpiemy to... Imperatorowa pojmuje waszą boleść, jest wspaniałomyślną.
— Jużciż, odezwał się ponuro wojewoda, choć jęczeć niech nam będzie wolno!!
— Jęczcież na własną winę — dodał Sievers.... Wojewoda spojrzał nań zastygłym wzrokiem.
— A tak — rzekł — któż się do grzechu nie przyzna! Winniśmy!... aleście pracowali dobrze i długo, aby w nas grzech, zgniliznę, choroby, wszystko złe zaszczepić.... Czytaliśmy dzieła tego Fryderyka, którego świat wielkim nazywa... wiemy z nich, że spisek był od wieku na Polskę, aby ją słabą, nikczemną, pogardzoną uczynić.... Truto nas i otruto.
— Panie wojewodo! zawołał prostując się ambasador... to są wyrazy.
— Jesteśmy sami, panie ambasadorze, odpowiedział Walewski, oprócz Boga nikt nas nie słyszy.... Ja kłamać nie umiem i nie mogę, jestem za stary.... Bać się nie boję, to wasza ekscelencya wiesz.
Wyrzucacie nam zepsucie! Uderzcie się w piersi. Któż nas psuł, gorszył, rozpajał i rozłajdaczał, jeśli nie wy? To był system, spisek — zadanie. Poiliście nas, aż upoili....