Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Słomiany król.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Zaraz po śmierci Bolesława Chrobrego, którego imienia postrach trzymał nieprzyjaciół zdala i po zgonie cesarza niemieckiego Henryka Pobożnego, który był sprzymierzeńcem Bolesława, nowy cesarz Konrad wypowiedział wojnę sąsiednim plemionom słowiańskim. Polska została zewsząd napastowaną, zdobycze Bolesławowe wydzierano jej od granic dalekich; Mieczysław II, pomimo męztwa osobistego, napadom bronić się nie umiał. Niesłusznie króla tego „gnuśnym“ nazwano, on był tylko nieudolnym do utrzymania tego, co ojciec jego stworzył i zdobył.
W zamęcie codzień się zwiększającym, nawet nawrócenie Polski, dwoma panowaniami utwierdzone, zachwiało się rozprzężeniem ogólnem.
Przyszła chwila, gdy po śmierci nieszczęśliwego Mieczysława, po ujściu królowej Ryksy z synem Kaźmirzem do Niemiec, kraj cały został przez pogan wybiegłych z lasów, zalany. Kościoły burzono, palono zamki, chrześcian mordowano. Panowie na swoich grodach dnie i noce czuwać musieli w strasznej niepewności, kiedy te tłumy co się po całej Polsce na łup i zdobycze puściły rozpasane, przyjdą, ażeby gród ich zrównać z ziemią. Okolice zaś Krakowa i Poznania pustoszyli Czesi mieczem i ogniem i tysiące ludności na swoją zabierali ziemię. — Nie było pana, nie było Boga, nie było życia... pustynia jedna i zgliszcza, a wśród nich wałęsające się tłumy