Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sąsiedzi.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie pojechać, przyrzekłszy, i tak kosztowne uczyniwszy przygotowania — nie było podobna. Wielce odważna p. Leonilla, nie przypuszczała nawet żadnego niebezpieczeństwa, gotowa się była na tatka dąsać, płakać i rozchorować.
Jejmość była między młotem a kowadłem, pomiędzy najdroższą swą jedynaczką a najukochańszym mężem, którego znała porywczość, nienawiść ku Hojskim i dumę. — Chociaż i dla niej widzenie grafów niemieckich, odżywienie się towarzystwem, spotkanie ze staremi znajomemi i pokazanie między ludźmi było bardzo pożądanem, — sędzina wszystko to z duszy serca poświęciłaby dla „kochasia“ to jest dla męża, byle jemu się, uchowaj Boże, nic złego nie stało. Pani St. Aubin trzymała silnie stronę panny, dowodząc gorąco, że gdzie kilkaset może osób jest zaproszonych, tam zawsze tych się tylko widzieć będzie, kogo się zechce. Spór o to: czy jechać czy zostać, czy jechać samym kobietom, toczyły się dnia tego do późna: lecz gdy się już rozstawać przyszło, sędzia znacznie zmiękł. Przyczyniało się do tego, że i on życzył sobie bliższą zabrać znajomość z grafami niemieckimi, mając potajemną myśl, za pośrednictwem zięcia Podkomorzego, starać się o wyrobienie orderu Orła Białego, do którego oddawna wzdychał. W tym celu nawet zamierzał sędzia dać u siebie bal dla państwa młodych, z illuminacyą, moździerzami i