Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sąsiedzi.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jejmość maleńka, choć oddawna się przysłuchiwała szwargotaniu z córką p. St. Aubin, do francuszczyzny przyjść nie mogła. Rozumiała ją trochę, a gdy odpowiadać przyszło, uśmiechała się dziecinnie.
Sędzia Czemeryński zamłodu w łacinie ćwiczony, po francuzku się też nie uczył nigdy, lecz był to człowiek zdolny a nadewszystko śmiały. Zdawało mu się, że z ojcem łaciną, będąc w tak blizkich stosunkach, z synem jego rodzonym, francuszczyzną, łatwo przyjdzie do konfidencyi. Z panią St. Aubin więc naprzód puszczać się zaczął w fantastyczną francuszczyznę łataną łaciną, a że mu to szło jakoś, nabył tego przekonania, iż mówi po francuzku expedite.
W potrzebie prawił czasem takie rzeczy, że córce i bonie włosy na głowie powstawały, lecz żadna siła ludzka przekonać go nie mogła, że się mylił.
Skłonniejszym był do przypuszczenia, że Francuzka, nieobeznana z łaciną, ducha własnego języka nie znała.
Mając na celu serdeczne poznajomienie się ze Szwabami, Czemeryński zaraz się im przez Podkomorzego kazał zaprezentować i, z elokwencyą sobie właściwą, począł im prawić androny.
Lecz — był ojcem tak ślicznej córki, że się tylko na boku śmiano; nabierał więc coraz większej śmia-