Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i nieznośniejszym stawał się dla żony, Otto był niezbędniejszym...
Z kuzynkiem tym Helena była w stosunkach najczulszych, najpoufalszych, — nie zważając na to, że mąż coraz niechętniej spoglądał na spoufalenie, wszystkim bijące w oczy.
Ile razy gospodarz na czas dłuższy oddalał się z domu, natychmiast powołany Bracki przybywał tu, zamieszkiwał w przeznaczonym sobie stale apartamencie i rządził się jak u siebie.
Raziło to ludzi, wywołało plotki, ale pani Julianowa z pogardliwem lekceważeniem wcale nie raczyła zważać na nie.
Nie były one bez podstawy. Stosunek małżeństwa pod wpływem tego przyjaciela domu, z każdym dniem się pogorszał... Julian dla żony coraz był nieznośniejszym tyranem... Otto potakiwał znajdując otwarcie zadziwiającem, że Helena wyżyć z nim mogła...
Myśl rozerwania tego stadła coraz się wyraziściej postępowaniem Brackiego uwydatniała. Szedł do celu ostrożnie, zwolna, ale nie ustając i korzystając z każdej zręczności.
Po wyjeździe do Wólki, wedle zwyczaju Bracki wezwany do Chrzanowa, przybył nazajutrz, rozgościł się w pałacu i bawił kuzynkę razem z Wandalinem, którego psuć jej dopomagał.
Trochę wcześniej, niż zamierzał, powrócił Julian w nocy, niespodzianie i — niewiadomo co po-