Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie młodego, zdolnego lekarza, który z nami na wieś pojedzie i wedle skazówek mu danych, mojego Jasia będzie kurował i dozierał..
Mnie się to daleko wydaje lepszem dlatego, bo wrócimy do naszego dawnego życia, które jegomości lepiej służyło, a on do niego nawykł od lat tylu.
Bronisław usłyszawszy to — zamilkł na chwilę, rażony jak piorunem. Znając ojca i matki oszczędność, nigdy nie przypuszczał nawet, aby o lekarzu nadwornym pomyśleć mogli.. Był pewien, że Sędzina tego sama, ani tem mniej on nie mógł skomponować.
Stał chwilę, nie wiedząc nawet co odpowiedzieć. Matka mu patrzyła w oczy. Odezwał się w końcu głosem słabym.
— Ale gdzież takiego doktora wynaleźć.
Szelawska miała już na ustach obietnicę Kaliksta, iż go wyszukać potrafi, ale się z tem wstrzymała, a Radca co najprędzej pospieszył z nowiną do żony.
— Wiesz Lolu, rzekł, wchodząc do niej, zamiast coby mieli tu pozostać rodzice — mówią już o tem, że doktora ztąd wezmą i trzymać będą go w Wólce.. jako nadwornego..
Zbladła pani Bronisławowa.
— A! to coś nowego! zawołała. Któż to poddał myśl tak oryginalną i szczęśliwą! Doktór, prawdziwie godzien takiego nazwiska, na którego by