Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stosowny, w jego latach nużący... dla interesów szkodliwy i t. p.»
Ks. Zaręba zupełnie podzielał ten sposób widzenia.
Oprócz niego na ten św. Jan z sąsiedztwa wybierał się stary, najpoufalszy przyjaciel Sędziego pan Porfiny Porkowski, oryginał jakich mało, mający przystęp i wpływ na niego niemały. — Na ostatek p. Floryan Kunaszewski, zgłosił się do dziada także, chcąc go zabrać z sobą i zawieźć dla powinszowania imienin..
Stary p. Teodor wahał się wprawdzie, nie chcąc opuścić Wólki, nadzoru nad domem i opieki nad ociemniałą Podkomorzyna, ale ona sama mocno nastawała na wyjazd.
— Zmiłuj się, jedź, jedź mój komorniku, mówiła — powiedz im, niechże rozum mają, niech się nie dają tam uwędzić w tej Warszawie. Do czego im to cudze wycierać kąty? Co to im tu źle było w domu!
Samo z siebie rozumie się, iż Julianowstwo nietylko sami, ale z dziećmi, że pani Sabina z mężem też wybierali się przybyć koniecznie.
Porobione w mieście znajomości, wiele osób dystynguowanych ze świata urzędniczego i finansowego miały też wziąć udział w tym festynie, z którym Lola chciała wystąpić co się zowie.
— Niech kosztuje co chce, mówiła, pokażemy, że dla rodziców nie żałujemy..