Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzuciłem okiem na Dekiera dla Eulalii. Lepszego i bogatszego męża dla niéj znaléźć nie potrafię.
Piętka aż się porwał...
— Żartujesz? spytał, przyznam ci się, że wybór byłby bardzo oryginalny! Ale śmiałżebyś młodą, dobrze wychowaną, miłą kuzynkę twą, wydać za kogoś, którego sam gburem nieokrzesanym nazywasz!
— Nie zapalaj się, spokojnie odparł Płocki. Dla kobiéty rozumnéj i pięknéj niéma lepszéj szczęścia rękojmi, jak gdy wyjdzie za bałwana zakochanego w niéj, w dodatku bogatego i dobrego charakteru...
— Lecz szczęście domowe? spytał Piętka. Płocki się roześmiał...
— Ono od niéj całkiem zależy, rzekł, dają jéj wszystkie jego warunki... Z człowieka tego zrobi, co zechce...
Piętka dla tego może, by się nie zdradził z tém, co czuł, zamilkł i cały się w rachunkach zatopił. Niezważając na to Płocki, gwarzył, paląc cygaro.
— Z Eulaliją sam nie mówiłem jeszcze, kazałem żonie sondować ją i przekonywać powoli: myślę, że mi się sprzeciwić nie zechce. Dekierowi się podobała... a im się więcéj dla niéj zapali tém lepiéj... Człowiek jest prosty, ledwie podpisać się umié, ale ma wrodzony instynkt do robienia grosza... i skąpy jest idealnie... Z maleńkiego browarku, na współkę prowadzonego, doszedł do ogromnego zakładu, dorobił się olbrzy-