Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

możności domu. Jak gdzieindziéj z nią się popisują, tak tu zdawano się chciéć z nią ukrywać. Nie pomogło to jednak nic, bo wszyscy wiedzieli dobrze, iż Fabryczowie mieli kolosalną fortunę. Nikt jéj wprawdzie nawet przybliżenie obrachować nie umiał, lecz dla tego właśnie może zwiększał ją rozgłos publiczny. Stary Fabrycz powszechnie poważany, z równą troskliwością unikał funkcyj publicznych i honorowych stanowisk, prezesostw, dyrektorstw, naczelnictw, tytułów, jak innych błyskotek... Tłumaczył się to zajęciami, to wiekiem, i z chęcią drugim ustępował miejsca. Tradycyjne to postępowanie Fabryczów zjednało im wprawdzie miano dziwaków, lecz obroniło ich od wielu nieprzyjemności.
Ze wszystkiemi będąc w stosunkach grzecznych, mało komu dawali się poufale zbliżyć do siebie. Z obyczajów arystokratycznych mieli jedno tylko zapożyczone piętno, to jest wyszukaną, chłodną grzeczność, która się nie dawała zbliżyć nikomu zbytecznie i trzymała w pewném oddaleniu. Fabrycz długo zwykle badał każdego, nim go do poufałych przypuścił stosunków. Temi mało się kto mógł pochlubić. Z osób nam znanych już hrabia Adam i Werndorf byli prawie jedynymi i dobrymi przyjaciółmi Fabrycza.
Życzył sobie zawrzéć ściślejsze stosunki występujący na świat książę Nestor, Fabrycz przyjął go nawet nader uprzejmie, lecz na dosyć natarczywe narzucanie się odpowiedział tak uniżoną, zimną, ceremonijalną grzecznością urzędową, iż książę