w niem niepojęte zwroty, których ani rozum, ani serce wytłumaczyć nie mogą.
Wszystko jak najszczęśliwiej się składało. Posłano z oznajmieniem Henrykowi, ażeby wziął uwolnienie choć kilkodniowe i przybył na ślub siostry i brata, mający się odbyć razem. Z wielkiem zdziwieniem odebrał Henryk tę wiadomość i odpowiedział, że przybywa.
Któż inny mógł błogosławić tym dwom parom, nad przyjaciela domu księdza Kulebiakę? W parafjalnym kościołku odbył się ślub, bez spraszanych gości i szumnego wesela. Życzył go sobie podkomorzy, ale mu wyperswadowano, że młodzi wyjeżdżają zaraz, że sąsiedztwa mało i że wszystkim milej będzie ten dzień spędzić w swojem szczupłem gronie ukochanych. Wymógł tylko, aby wszyscy do Żytkowic przybyli, i tak się stało.
W kilka dni potem Henryk dwie młode pary przeprowadzał aż do Warszawy, powracając do swoich zajęć. Cesi szczerze żal było, że został tak samym i o zmianie stanu ani chciał słuchać.
W sąsiedztwie wiadomość o dwóch tych ślubach uczyniła wrażenie ogromne. Marszałek szczególniej był na Cecylję oburzony i, chociaż nie okazał gniewu widocznie, nie szczędził przycinków gorzkich. Dostało się przytem i hrabiemu, i przeszłości. Pomyślność rodziny cieszyła go pozornie, lecz trapiła wewnętrznie. Zwrócił się do pani Ratajewskiej raz jeszcze. Powoli coraz nabierająca tuszy wdowa rozmyślała o przyszłości z niejaką obawą i po pewnem wahaniu się, uszczęśliwiła go ręką swoją.
Dziwne tam jakieś zajść musiały wkrótce okoliczności, gdyż po trzech niespełna miesiącach pożycia, które zdawało się nader szczęśliwem, pani marszałkowa wyjechała do swojego Walina i w nim pozostała, marszałek zaś mieszkał u siebie w Odrębach i... urzędował dalej, nie widując się z żoną, tylko rzadko i na krótko. Oboje przed obcymi prawie nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/375
Wygląd
Ta strona została skorygowana.