Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jako żywo nie ma i że nią zajrzawszy puste tylko widział mieszkanie....
Kumoszki głowami kiwały mocno. Kucharka mówiła, że panna cały dzień chodziła zamyślona i smutna; wyglądała oknami, siadała grać, nie mogła, czekała z herbatą, a ciocia posyłała Agatkę na górę zobaczyć, czy pana Kaliksta nie ma....
Pana Kaliksta nie było....
Ciekawość Noińskiéj i kucharki do najwyższego stopnia była zaostrzoną. — Co to jest? co to może być? szeptały... boć... ano....
Godzina dziewiąta. Kumoszki siedziały na straży w bramie, nuż go zobaczą powracającego, kucharkaby była znać dała na górę — nie przyszedł jednak. Już zmrok padł zupełny i komentarze najosobliwsze na ucho sobie podawano, czyniąc rozmaite uwagi, gdy dwóch mężczyzn, za którymi zaraz nadciągnął trzeci, w płaszczach, z minami jakiemiś urzędowemi — zjawili się w bramie, obejrzeli po siedzących tam, coś poszeptali i jeden z nich, jakby u siebie w domu — nie pytając nikogo o nic — poszedł szybkim krokiem w głąb do Dygasa.
Noińska, choć niby się nie przypatrywała, widziała, jak wszedł do izby stróża, zabawił tam kilka minut i wyszedł z nim razem. Dygas alias pan Lasanty — który względem obcych przybierał zawsze postawę człowieka niezależnego, bo w kamienicy, prawdę rzekłszy, on rządził i panował i dla tego musiano go szanować. Dygas, wychodząc z nieznajomą ową figurą, przybrał minę taką pokorną, że niemal zdawał się przestraszony. Szedł z głową spuszczoną, jak na ścięcie. Obaj nie mówili do siebie słowa. W sieni téż panowało milczenie. Aramowicz, który był wyszedł z fajką w gębie ze swéj izby — spojrzał tylko na stojących w bramie i fajkę w garść wziąwszy schował do kieszeni. Dopiéro teraz Noińska się domyśliła, że przybyli ichmoście bodaj należeli do policyi. Strach paniczny ogarnął wszystkich. Aramowicz, jak prędko się wysunął, tak jeszcze prędzéj nazad do mieszkania się swojego schował... Chłopcy