Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

który na skrzypcach był grajkiem i z niemi się po dworach pańskich popisywał; potem swoich ludzi po jednemu na słowo wyzywał, karcąc i głaszcząc jak mu fantazya przyszła. Siedział tam w kątku zaszyty Papuski, który owemu Jaworowi głowę rozpłatał i pańskiego oka unikał kryjąc się za drugich. Dostrzegł go pan pisarz.
— Papuski! — zawołał — a ty coś to tu nabroił?
Pokazała się twarz szyderska winowajcy.
— Ja? — zapytał — a no nic, chciałem jeno dowiedzieć się, czy u Jawora mózg jest w głowie, bo to tam różnie o tem sądzili ludzie.
Wszyscy się śmiać poczęli, a pan pisarz także rozchmurzył się nieco.
Stół dostatni niewytworny był. Gdy dworzanie pieczone mięsa do kości ogryźli, poczęto wstawać. Nie było się już po nich czem pożywić, i chleba nawet kruszyny nie zostało, tak dobrze wszystko wymietli.
Ruszył się tedy pan pisarz do drugiej izby wołając Zaranka, szepnąwszy mu ażeby Tiliusa zatrzymał. Nie umiejąc języka niemieckiego, a ciekaw się jeszcze dokładniej o przygodzie synowca dowiedzieć, która go wielce zafrasowała, zmuszony był tym tłómaczem się posłużyć.
— Mój teologu, — odezwał się pisarz