Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

152
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

mimo pozornego wyrzeczenia się jéj przez rodzinę, która zdawała się zapominać o swém dziecięciu, Stanisław drżał z obawy o nią. Często w nocy zrywał się, przebiegał ulice i przychodził podsłuchywać pode drzwiami, czy Sara jest u siebie.
Ale obawy te tak się w końcu płonnemi okazywać zaczęły, że Szarski wygnał je z serca, wytłómaczył sobie zobojętnienie Dawida zrzeczeniem się udziału majątku jego córki, przekonaniem o niemożności odzyskania jéj.
Starał się tajemnie dowiedzieć o Białostockich, i zapewniono go, że wszyscy ile ich było wyjechali z Wilna, nawet stary Abram opuścił kamienicę przy ulicy Niemieckiéj.
Sara bolała niemal na tę obojętność, więcéj bowiem spodziewała się przywiązania i prześladowania. Nabrała i ona przekonania, że wszystko się skończyło, że przyszłość poczyna wschodzić jasna i nic nie rokuje burzy.
Cisza, która ich otaczała, codzień o tém zdawała się bardziej przekonywać; a świat zapomniawszy o wypadku, o którym z początku tak wiele mówiono, który tłómaczono tak dziwnie, znowu się począł z ciekawością jakąś obracać ku poecie. Szarski trochę odzyskawszy spokoju, rozpoczął nowe prace, a że umysł innego nie pojmował wytchnienia nad zmianę zajęcia, kilka razem tworzyło się prób różnego rodzaju. Księgarze oswojeni już teraz z jego nazwiskiem i pewniejsi odbytu, choć ściskając worek, wyciągali do niego rękę, i po długiéj oppozycyi, znalazł się niespodzianie przyjętym do grona pracowników, z prawem głosu, którego mu długo odmawiano.
Przyszłość więc zdawała się pomyślniejszą, gdy