Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie, gdyby w piérwszym śnie był się zajął pożar. Ja zaś lubo do 19 Kwietnia często ubolewałem nad tem, że ustronnie jak pustelnik mieszkam, przymuszony codzień po dwa i trzy razy nawet na tę się górę drapać, na któréj wyznaczoną sobie otrzymałem stancję, w chwili pożaru doznałem wygody ustronia mojego, gdzie ogień byłby mnie nie dosięgnął, choćby całe miasteczko spłonąć miało. — »
Maluje późniéj żywo Plater, jak w czasie pożaru ludzie przytomność potracili ze strachu, i gorszém swe położenie niż było w istocie widzieli, lub dziwaczną przywiązywali cenę do tego co stracili... «W czasie samego pożaru pisze, kupcy nad swą zupełną stratą lamentowali, ten czeladnika, ów krewnego, nakoniec jedna z żydówek dziecko swe jakoby w ogniu spłonione opłakiwała, a jeden z żydowskich kupców mniéj dbając o stratę droższych towarów, trzech tylko beczek miodu najbardziéj wyratowania prosił. Drugi ludziom królewskim wyrywać z ognia skrzyni swojéj nie dopuszczał, z bojaźni jak się sam oświadczał, aby go nieokradziono. Co zaś zgorzało i co biédni kupcy