Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drudzy do Kaniowa rozjechali się. Po obiedzie przyszedł kress z Warszawy, a około piątej zebrał się dwór prawie wszystek w kwaterze p. Szydłowskiego star. Mielnickiego, na lekki poncz wedle przepisu doktora Beklera zrobiony, dla strawienia skuteczniejszego nadto wybornéj, a przeto zdrowiu szkodzić mogącéj kuchni p. Tremo. Chcąc zaś rzeczony starosta i pistoletów i własnej zręczności dać dowód, dwa razy do papieru jak talar bity wielkiego a końcem nogi przytrzymanego, kulą strzelając przez oba razy weń tak dobrze trafił, że podziwienie wszystkich spektatorów obudził. Podziwienie wszakże w piérwszym momencie miało za cel zręczność jego, ale tuż zaraz następowało zastanowienie się nad tém, że z zimną krwią lecz mniéj potrzebnie exponował siebie.«
Przed wieczerzą czytano gazety, a zaraz po kolacji rozeszli się wszyscy.
Nazajutrz przyszła do kwater rozsypanych wiadomość, że nocą przybyli marszałkowstwo Koronni, a o godzinie dziewiątéj zrana ks. Józef z cudzoziemcami, starostą Mielnickim i innemi pojechali konno o milę kozacką od Ka-