Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wieństwo, ruszył N. Pan ze dworem swym, pieszo chcąc użyć spaceru i balsamicznego wiosennego powietrza, do kościoła — mszę miał uroczystą ks. Fizykiewicz, kazania dnia tego nie było, a po powrócie na pokoje zastawione znaleziono święcone po staroświecku przygotowane. «Nie w takiéj jednak liczbie rożnego mięsiwa, pisze Plater, jak w domach szlacheckich praktykować się zwykło. Święconemi jajami sam N. Pan jako gospodarz traktował wszystkich. — »
Nazajutrz chcąc być wszędzie, król zrana udał się na nabożeństwo do cerkwi parafialnéj w miasteczku położonéj, gdyż dotąd ciągle bywał tylko u KKs. Bazyljanów. Tu słuchał mszy przez dziekana i parocha śpiewanéj, a potém krótkiéj przemowy i powitania.
«Ponieważ zaś w niedzielę nie było nic mówionego dla ludu, a mnóstwo parafian z miasteczka i pobliższych wsi napełniali cmentarz, za pozwoleniem N. Pana i wyjściem Jego za kościół, zabrał głos ks. opat w ludowym języku, i podzieliwszy na dwie części exortę swoją, za-