Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z tych starców i księdzu dostała się ta serweta, którą N. Pan ich nogi ocierał, a zarazem woreczek na wstążce wiszący na szyję, z włożoną weń jałmużną. Po obmyciu nóg zebrali się starcy do drugiego pokoju, gdzie za pomocą wspomnianych wyżéj urzędników i szambelanów, rozdawał N. Pan ręką swą potrawy. Nadzwyczajnie zaś zadziwionym został, gdy w osobach starców w tym kraju zebranych, który z sąsiedztwa dawnéj Siczy, samą tylko dzicz zapowiadał, nalazł nie tylko rozsądnych w odpowiedziach, ale prawdziwie przystojnie jedzących bez najmniejszego łakomstwa, ochędożnie i wdzięcznie przyjmujących łaskę monarszą.. Tém bardziéj zaś dziwiło to wszystko N. Pana, iż w głębi Ukrainy więcéj nalazł w prostym ludzie charakteru i uczciwości, niżeli koło Warszawy, gdzie ćwik dworski szeroko około stolicy rozchodzący się, najdować by się powinien nawet w wieśniakach. Powróciwszy z cerkwi i po odbyciu wzwyż wyrażonéj ceremonji, poszedł N. Pan z całą kompanją na obiad, który w dniu tym czwartkowym na trzech stołach był zastawiony, dwóch jak zwyczajnie a trzecim