Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

«Szkoda.. bo imitując pana Langle, który w opisie swym osobliwości hiszpańskich, wszystkie wypadki w piątek zdarzone pozbierał, mógłbym i ja podobną obserwacją czytelnika zabawić. W cztérech tygodniach naszéj podróży, cztéry najznakomitsze były piątki, jeden wyjazdem z Warszawy, drugi wyruszeniem z Kozienic po sześciodniowéj rekollekcji, trzeci pamiętny wydobyciem się ze śniegów pod Wiśniowcem, czwartym nakoniec dzisiejszy, podróżby całą zakończył. Jeżeli zaś niewypowiedziane ztąd wynika zmartwienie, że świerzbowi imaginacji zupełnie się dogodzić nie może, niemniéj a może sprawiedliwiéj ubolewać mi nad tém przychodzi, że ulokowany w Wasilewszczyznie za stawem, gdy po rozejściu się o godzinie piątéj, powrócić na pokoje nie chciałem, utraciłem satysfakcję widzenia własnemi oczyma tego, co gospodarstwo przez życzliwość dla pana wedle możności swéj, ile w głuchych mieszkając stepach, uczynili... komunikuję tylko com słyszał i czytał dzisiaj rano. — »
Około godziny szóstéj w wieczór, lubo z bolem głowy i katarem, N. Pan wyszedł ze swych