Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i zdrów powróci, ogrzany ponczem i odżywiony pieczenią — w dobrem towarzystwie. Panna spocznie, a gdyby zmierzchło, gotowiśmy około sanek jako salve-gwardja towarzyszyć do Warszawy!!!
Burzymowski spotniał aż od tego srogiego utrapienia, kręcił się, kłaniał, zacierał ręce, tymczasem, na znak przez wodza dany, Kwiński i Anizetka już go pochwycili grzecznie pod ramiona.
Opierać się nie było sposobu. Nec Hercules contra plures. Koszycki usłużnie już mu czapkę jego z uszami nakładał w ten sposób, iż oczy zasunął, Kalinowski ku drzwiom z kielichem kroczył, ani przypuszczając nawet, aby się szlachcic śmiał i mógł im oprzeć.
Burzymowski sam czuł, że tej łaskawości nie będzie mógł uniknąć, zawołał więc tylko błagająco.
— Zmiłujcie się, panowie, niech tylko słówko powiem córce, bo będzie o mnie niespokojna!
— Zgoda! wracaj pan zaraz, my, nie opuszczając terytorjum — czekamy! — zawołał Dąbski.
Puszczono go do drugiej izby, którą na zapukanie drżąca wojska odryglowała, a gdy powrócił, wzięto go pod ręce znowu i — processionaliter, jak przybyli, nucąc śpiew wszyscy pociągnęli, wybierając gdzie był najgłębszy śnieg, do oficyn pałacowych. Pokutyński i szlachcic musieli iść w pośrodku, jak więźniowie i winowajcy.
Raz już popadłszy w towarzystwo zawadjaków, Burzymowski usiłował się do niego nastroić, być wesołym i serdecznym, choć na twarz mu wystąpiły marszczki a w duszy po stokroć przeklinał spotkanie swoje z Pokutyńskim i niepotrzebne odezwanie się do niego.
W istocie położenie ojca pięknej Sylwji nie było do zazdrości. Pragnął ją ustrzec od zetknięcia się ze światem roztrzpiotanym i rozpasanym, a wpadł odrazu pomiędzy młodzież najszaleńszą, rozhukaną i nierespektującą nic w świecie. Musiał się z nią całować, ściskać i zawiązywać uciążliwe na przyszłość stosunki. Wszyscy ci panowie, wypiwszy jego zdrowie, mieli pra-