Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sylwji i ojca jej dowiedzieć się o stanie chorego, doktór oświadczył bez ogródki, że wczorajsze odwiedziny i wzruszenie tak dalece pogorszyły stan Grabskiego, iż na przyszłość wszystkich podobnych stanowczo zakazać musi.
Zybek z tą wiadomością powrócił wprost do panny, która go wysłała.
Słuchając, Sylwja załamała ręce. Po tym, którego ukochała, Grabski był jej najdroższym. Czuła dlań obowiązek wdzięczności, a spełnić go ani umiała, ani mogła. Nastręczył się ojciec, któremu Sylwja dała szczegółową instrukcję jak się miał znaleźć, i wyprawiła go do Mieczysława.
Szambelan, który też kochał poczciwego kuzynka, poszedł posłuszny i został przy nim na straży.
Około południa Grabski był już lepiej, mógł więc stary powrócić z tą pocieszającą nowiną do córki. Ale Sylwji już nie zastał.
Dnia tego towarzystwo, korzystając z resztek śniegu i sanny, wyprawiało kulig do Młocin.
Sylwja była zaproszona.
Bolało jej serce, ale książę miał tego dnia jednemi sankami powozić — chciała, dopóki mogła widzieć go przynajmniej, rzucić wejrzenie i zyskać je od niego.
Wśród tej zabawy, która dla Francuzów miała urok nowości, baron de Beaumont zjawił się u boku Sylwji, natrętniej nadskakując, niż kiedy, śmielszy, zmieniony w obejściu się z nią, jakgdyby ktoś mu uczynił nadzieję, że dotąd nieczuła na wejrzenia i westchnienia piękność będzie łaskawszą dla niego.
W jego postępowaniu było coś tak dziwnie natarczywie narzucającego się, że szambelanówna oburzona, nie taiła gniewu i złego humoru.
W czasie podwieczorku książę zbliżył się do niej, tak że mogli kilka słów zamienić nie podsłuchiwani.
— Może mi książę potrafisz wytłumaczyć, co znaczy ta odmłodzona galanterja barona! Nie nazywam tego innem imieniem, abym go nie profanowała. Baron zdawał się już mieć tyle rozsądku, że mnie przestał