Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

właściwą wniosła, by dalej pisano dewizy, gra weszła znów na dawne tory.
Książę, który się przechadzał zdala, nie spuszczał Sylwji z oka. Ta ochłonąwszy nieco, gdy gorączkowy spełzł rumieniec, wróciła do bladości, którą po sobie zostawiła choroba.
Była z nią może, jak mówiono na wielkim świecie, więcej interesującą, lecz owa świeżość młodości, jaką z sobą przywiozła z Burzymowa, znikła bezpowrotnie. Po licu jej przeszedł żar gorącego cierpienia i zwarzył je, na wieki zostawiając piętno po sobie, kwiatek to był, co mógł na słońcu się orzeźwić i być świeżym jeszcze, ale już raz był zwiądł na łodydze.
Niektóre z dewiz i odpowiedzi pobudzały do śmiechu i ta jakaś tęsknota, którą z sobą Sylwja przyniosła, ustąpiła wkrótce weselszemu usposobieniu.
Hrabianka Aneta z tryskającym iskrami świetnemi dowcipem co chwila odnosiła zwycięstwa.
Gdy się wreszcie i przebrało, i uprzykrzyło zadawać i rozwiązywać tematy różne, ktoś wniósł, aby szambelan Pokutyński wystąpił z próbą w roli Nathana, jaką miał grać jednego z następnych wieczorów Na górze.
Napróżno szambelan się wymawiał, że nie był przygotowanym, że roli swej napamięć jeszcze dobrze nie umiał. Znalazła się Athalja na stoliku, panna Fabre gotową była podjąć się urzędu suflera i nieszczęśliwego Pokutyńskiego zmuszono, ażeby powszechnemu zadosyć uczynił żądaniu.
W czasie, gdy się na to zbierało, siedzące przy stole panie odzyskały swobodę, zaczęły z miejsc swych wstawać, przechadzać się, szukać dogodnych do słuchania i Sylwja, której towarzyszyła troskliwa bardzo o nią gospodyni, a jeszcze więcej nadskakujący baron de Beaumont, wysunęła się także, rada, że będzie mogła zejść trochę z oczów i ukryć się w cieniu.
Pomimo męstwa, jakie jej wielka miłość dawała, mimo odwagi, jaką czerpała z rzucanych na nią wejrzeń księcia, Sylwja drżała w duszy i bladła na twarzy, ile razy przypomniała sobie, co świat mówił o niej.