Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się Pokutyński — od Grodnaśmy się nie widzieli! Pamiętasz? Ostatni raz na balu u Sieversa?..
— Jak Boga kocham, szalona, szalona pamięci A tak! Pamiętasz, oblałem cię winem! — śmiał się Burzymowski i otarł oczy, bo gdy się śmiał, zawsze prawie razem płakać był zmuszony.
— Twojego wina więcej było szkoda, niż mojego fraka, — odparł Pokutyński — wino było stare, wytrawne i doskonałe jak rzadko. Z takiem winem, jak za onych dobrych naszych czasów, dziś już się nie spotykamy. Burgund wszedł w modę, in quo nati sumus, poczciwy węgrzyn zaniedbany. Mówią, że dawał podagrę! ba! za taki kordjał warto cierpieć było.
— U nas za kordonem — odezwał się prędko Burzymowski z wielką serją — węgrzyn wcale niezaniedbany, my szanujemy tradycje narodowe, a przytem Węgry o granicę!
Wybuchnął śmiechem Pokutyński, zaczęli się śmiać obadwaj, znowu łza się natrętna zakręciła w oczach Burzymowskiemu, który ją spiesznie ocierał tłustym kułakiem.
— Ale, cóżeś ty tu na gościńcu robił? — zapytał Pokutyńskiego.
— Wymknąłem się od pijatyki i szedłem do moich sanek — odparł szambelan. — Dąbski z Kalinowskim, ich świadkowie: Kwiński, Koszycki i Anizetka (Bieliński) jak poczęli solenizować zgodę, będą tu siedzieli do nocy, póki im tylko burgunda, a potem materjałów do ponczu stanie, ja zaś, rozstąp się ziemio, coûte que coûte, powracać muszę, aby wieczorem być u pani jenerałowej Grabowskiej.
— No! ależ ci przecie nie tak pilno, abyś dla mnie chwileczki nie poświęcił, — odezwał się błagającym głosem, biorąc za obie ręce Pokutyńskiego podróżny. — Zmiłuj się nad biednym wieśniakiem! Kto wie, czy ja cię złapię już w Warszawie, a okrutniebym od ciebie rad zasięgnąć języka... (Tu począł ciszej). Wybrałem się naoślep! któż lepiej nad ciebie może mnie poinformować...