Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla kuzynka i kilku jeszcze młodzieży, ale w ten sposób, bym w obrazie drugich dojrzał siebie, i przekonał się, że mnie nic wyjątkowego, nadzwyczajnego nie spotkało. Obraz był tak trafnie skreślony, żem słuchając go ostygł, myśląc, że Halka chyba nas podpatrzyła i podsłuchała; ale nie! komedja grana ze mną, była już może setną reprezentacją, zawsze z wielkiem powodzeniem powtarzanego dramatu.
Te dwie jedna po drugiej rozmowy znowu mnie jakoś na chwilę powstrzymały: ulękłem się, przyznaję, najwięcej może śmieszności.
Pewnego zaraz potem wieczora starałem się uniknąć dobrowolnie samotnej z hrabiną rozmowy; wymknąłem się z Władkiem do ogrodu; a żem zwykł był spieszyć i nastręczać się o tej porze, Laura postrzedz to musiała.
Przy herbacie zaraz, wobec wszystkich, przyszła mnie po cichu spytać o przyczynę. Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
— Cóż to jest?... — szepnęła strojąc minkę smutną i pochylając się tak ku mnie, że woń czarnych jej włosów wciągnąłem z oddechem, — pan mi się buntujesz, pan jesteś niewdzięczny... Jedynej chwili odetchnienia i spokoju, jaką mam w nudnym dniu długim, godziż się mi odmawiać?
A głos jej stłumiony gdy to mówiła, był prawdziwym Syreny głosem; zapomniałem nauki, przestrogi, postanowień: czułem, że dałbym się ukrzyżować za nią. Rękę położyła zwolna tak, aby nikt ruchu tego nie dostrzegł, na dłoni mojej, uczułem jej przyciśnienie, serce uderzyło mi gwałtownie, ale czarodziejka w tejże chwili pewna, że mnie zwyciężyła, odwróciła się z uśmiechem i odeszła obojętnie żartując z sędziego, który się skarżył, że marzł w salonie, choć wszyscy znajdowali, że prawie było gorąco.
Nigdy może naglejsza zmiana w twarzy, wyrazie, w głosie jej nie zaszła: alem był tak szczęśliwy, że mnie to nie uderzyło. Prawdziwe uczucie nigdy tak prędko nie przechodzi; tu nikt ani mógł posądzić, co