Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze jeden. Ideał odmalowany tak con amore, nie odpowiada dawnemu o nim pojęciu.
— No! no! to już moja rzecz: ubieraj się i idź ze mną.
— Jak to? tak zaraz!
— W tej chwili! natychmiast; a że jest prześliczna pani, jak anioł piękna i jak Salomon rozumna, ogól się, ustrój i staraj się pokazać, żeś nie pedagog rogaty i suchy, ale człowiek z pierza i z mięsa.
— Przestraszasz mnie! — odpowiedziałem — ale cóż mi tam do pani!
— A, podobać się jej musisz, od niej naturalnie zależy tam wszystko. Mąż nie pospolity i zacny człowiek, ale próżniak, i znalazł najwygodniejszem, zdać na nią sprawy domowe. Szczerze powiedziawszy, dobrze zrobił; bo jeźli nie ona, to wziąłby je pierwszy z brzegu, i byłoby gorzej daleko.
Zacząłem go dopytywać o dom, o dziecię, i dowiedziałem się tylko, że ludzie bardzo bogaci, dobrze wychowani, a chłopak zdatny, ale trochę pieszczony. Prawdę powiedziawszy, zgubiła mnie brzydka pokusa tych dziesięciu tysięcy rocznie, z których dwie trzecie musiałem pewnie oszczędzić. Wiesz, co to jest chleb nauczycielski, i jak trudno na nim zapewnić sobie grosz na starość: jam zawsze chciał dowieść, że to rzecz możliwa, i pragnąłem kiedyś uzbierać tyle, by sobie siąść spokojnie w mieście, nad książkami i nauką odpocząć. Naznaczył mi sędzia godzinę, i stawiłem się na nią, by poznać hrabinę, hrabiego, i dom dla mnie dotąd zupełnie nawet ze słuchu nieznany. Przypadkowo tylko byli w Warszawie, ale zajmowali przepyszny apartament w domu Skwarcowa, i wszystko oznajmywało zaraz, na jakiej przywykli byli żyć stopie. Wielka liberja, kamerdynerowie, dwór liczny, pokoje wspaniale przybrane na pobyt chwilowy... niemal mnie olśniły, choć z natury wcale bojaźliwy nie jestem.
Zaszliśmy najprzód do hrabiego, który mi się nawet podobał. Piękny bardzo mężczyzna, twarzy peł-