ozdobionego, mogły się wesela rezydentów z taką wspaniałością odbywać.
Że oboje państwo młodzi rodziców nie mieli, służyła pannie Ciwunównie za matkę jenerałowa Morawska, za ojca panu młodemu książę Karol, który usilnie okazać chciał, że już i żalu i miłości nie miał. Za sumę dziesięciu tysięcy czerwonych złotych, które panna Zoryna miała u księcia jak się okazało, wraz z pensją jaką pobierała, dano zastawą ze Słuczczyzny dobra znaczne, mogące przy gospodarstwie z półtora tysiąca dukatów uczynić dochodu. Dworca oprócz ekonomskiego folwarku w Tyszowie tym nie było. Ale książę Karol potajemnie wydał rozkaz, ażeby we cztery tygodnie stanął. Drzewo wydano z lasów książęcych, cieślów spędzono, i na pagórku nad Tyszówką rzeczką wzniósł się dwór okazały o dziesięciu pokojach, z salą ogromną, wykończony, przybrany, umeblowany na inkrotoiny. I nic w nim nie zbrakło, ani w spiżarni, ani w piwnicy, ani do wygody państwa. A umiano tak tajemnicę dochować, mówiąc tylko ciągle o restaurowaniu folwarku, iż się państwo młodzi nie dowiedzieli o swojem szczęściu, aż gdy na miejsce wraz z gośćmi przybyli.
Wesele starodawnym obrzędem odbyło się ze wszystkiemi przynależnemi ceremonjami; książę jednak na nie zjechać nie chciał, pod pozorem choroby, w istocie iż mu pono onej pięknej Zoryny, albo już tylko pięknego wspomnienia jej żal było.
W czasie wesela i kilka dni potem chodził smutny, chmurny, nasępiony, wzdychający, opowiadając różne dykteryjki o niestałości kobiet i serca niewinnego zdradach. Niemal każdego z nas zapytywał po kilka razy.
— A powiedzże ty mnie panie kochanku, jak ona mogła wybrać tego wędzonego piskorza? Nigdym ją nie posądzał żeby tak była bez smaku...
Każdy mu odpowiadał jak umiał, starano się go rozbawić — nie szło — tęsknił jakoś. Brakło mu tej twarzy u stołu, brakło cichej rozmowy. Ja myślę, że
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/67
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.