Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na chwilę, — a gdy szpary odejdą? Tu przerwała nieco i jakby ośmielając się dodała żywo. — Spowiedź za spowiedź, jam też coś może panu winna... Mnie los nie szczędził choć na pozór wygadzał. Ludzie mnie zawsze za szczęśliwą mieć mogli, a jam ją nigdy nie była. Waćpan obiecał poprawę, ja się pewnie nie zmienię; duszę mam hardą, ale serce co się w dobry sposób ująć da... przemocą nigdy. Kobietą jestem a uledz nie potrafię. Tyranką nie będę, a sługą być nie chcę. Jeśli waćpan myślisz, żem w nim zakochana to się przejrzyj w zwierciadle. Trzeba mi jednak za mąż wyjść, a nie wiecznie w cudzym domu być na łasce. Mogłabym zamieszkać u brata... ale chcę własny mieć dom i gospodarstwo... Wybieram waćpana, wiesz dla czego? że biedy doznawszy, myślę, iż lepszy los szanować będziesz umiał, a tej, co ci rękę poda, nie wypłacisz niewdzięcznością... Cóż waćpan na to?
— Ale ja się godzę na wszystko! rzekł kłaniając się Krzyski...
— Z księciem jegomością ja pomówię sama, dodała Ciwunówna rękę doń wyciągając, którą ten złamawszy się we dwoje, ucałował. — Bądź waćpan spokojny...
Z tem się rozeszli... Książę mocno pochmurniał dni następnych i opowiadał różne historje dziwne przy stole. Szczególniej nas to zastanowiło, iż tę którą powtórzę, z uśmiechem publicznie rozpowiadając, ciągle na Ciwunównę spoglądał.
— Już to waćpanom, panie kochanku wiadomo, że gdym płynąc z Hiszpanii rozbił się ze statkiem, około brzegów afrykańskich, korsarze nas wygłodniałych połapali niewodem ogromnym i wzięli w niewolę. Tu mi to bardzo było na rękę, żem u pani Gałeckiej służył dawniej za kuchcika, panie kochanku, bo mnie uczyniono kucharzem w seraju Beja, i przynajmniej głodu nie było... Tam, panie kochanku, rosną wielkie orzechy iż my z panem Wołodkowiczem, który też był w niewoli ogrodnikiem, wyjadłszy ziarno, zrobiliśmy sobie czółno z łupiny i puściliśmy się na morze...