Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 264 )

zniknąć! Ileż to zawad, przykrości, ile udręczeń wycierpieć będziesz musiała! ach, nacóż wyrywasz się odemnie mała książeczko. Na moim stoliku tak ci było spokojnie! Czasem tylko przyjaciel jaki wziął cię do ręki; a dziś — tylu nieprzyjaciół znaleść się może na ciebie.
W podróży twojej, po nieznanym jeszcze ci świecie, pamiętaj ustępować z drogi Klassycznym Autorom, a strzeż się ich pudru, muszek i suchej otaczającej ich atmosfery — abyś się nie zaraziła. Nie radzę ci także bratać się ze staremi rękopismami i zbutwiałymi foljałami: dla ciebie niestosowne towarzystwo tych ichmościów, są to pedanci, a twój wesoły chara-