Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 213 )

czułej jakiejś pary. Ta Pani kładła skarżąc się na ból głowy, rękę na czoło, żeby błysnąć pierścieniami, w które suche jej palce oprawione były. Obok mieściła się wdowa po Księciu N., spozierając wzrokiem niechętnym na sąsiadkę. Ubior jej był zupełnie modny, usznurowana i wymuskana, wystawiała z pod krótkiej sukni maleńką i zgrabną nóżkę. Uśmiéch jej był szydzący i przymuszony, wzrok niedbały i powolny, a ułożenie tak wyrachowane i wyszukane, że się bała poruszyć, ażeby go nie zepsuć.
Pani Podskarbina siedziała z drugiej strony Stolnikowej, ledwie mogąc wytrzymać na swojém miejscu, kręciła się ciągle, oczu nawet przez