Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 194 )

iść do chemicznego gabinetu — Otworzyły się drzwi i sala napełniona mnóstwem różnych naczyń, okryta portretami, Lavoisiego Humphry Davy, Chaptala, Hoppe i La Placa ukazała się ich oczom. Rurki, retorty, dzwony, słoje, słoiki napełniały w dobrej harmonii i zgodzie obszerne stoły; na piecyku chemicznym smażył się jakiś przysmaczek, a przed nim osobliwsza stała figura. Laborator z ogromnymi wystającymi i podobnymi do szklannych oczyma, na cienkich nóżkach, wybladły, z najeżoną czupryną z rurką w ręku i termometrem, na przybycie gości tak straszną zrobił minę, że Pan Walery o mało się nie cofnął i nie uciekł.