Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 187 )

smyczkami, lub dmąc pocichu; ozdoby sali, Pani X. Y. Z. (mówiąc językiem algiebraistów), znikły — Tłum się rozrzedza, zajeżdzają pojazdy, śpieszą ostatnie przygotowane pochlebstwo wypalić niektórzy ichmość; ostatnie wejrzenie odbierają kochankowie szczęśliwi; orkiestra kończy grę piskiem przeraźliwym, i sale pustemi zostają.
Otoż to dzień przepędzony na wielkim świecie, dzień pełen roztargnienia, pełen mniemanej zabawy i dzień nakoniec, na którego samo wspomnienie, ja i czytelnicy moi ziewają.