Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 185 )

inny, i cała ciżba wypłynęła. Nowe widoki bawią tu ciekawe oko — loże napełnione wytwornie ubranemi kobiétami, parter zasiany mężczyznami, paradyz wystawujący prawdziwe chaos, nowe ubiory i muzyka — Tam rosparta na krześle dama wielkiego tonu, rzuca wzrok pogardliwy na przytomnych; ówdzie trzpiot szepcze pochlebstwa ładnej, młodej mężatce, a gdzieindziej starzec znudzony oczekiwaniem, w krześle swoim sparłszy się na lasce, usypia — Między aktami rozchodzą się do bufetu widzowie, i przy szklance ponczu wesoło rozmawiają — Skończyła się sztuka, zapadła kortyna, ustały oklaski; trzaskanie drzwi w lożach i szmer wy-