Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


IX.
ZOSIA W MIEŚCIE.

Pełno karét, pojazdów, ludzi różnych spotykałam, każdy z jakiegokolwiek powodu, śpiesznie zdawał się dążyć. Modny jakiś ekwipaż pojazd mój zawadził, i przy świetle pochodni, dojrzeć mogłam w tej karécie bardzo piękną osobę płci mojej, niesłychanie strojną, na której twarzy znać było niecierpliwość prędkiego zajechania, i nadzieję zabaw, które na nią czekały, — smutno mi się zrobiło. Ja bez żadnego powodu jechałam, mnie nigdzie nie czekano, ja do nikogo nie śpieszyłam!
Malwina.

Nie mogę od innej uwagi zacząć tego rozdziału, nad tę — że ludzkie zamiary, są jak pyłek w powie-