Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

irrytuj, widzę, że ci niedobrze — gotów jestem do domu ci służyć.
— Chodźmy do domu. I poszli.
Dwaj bracia weszli tymczasem w miasto i kręcili się zaułkami, póki się nie zbliżyli do jednego domku, na brudnym żydowskim zaułku. Kto nie był w Wilnie i nie przebiegł tych dziwacznych zakątów miasta, w których się wszystkie jego kryją brudy, ten wyobrazić sobie nie potrafi, co to zaułek Wileński — i dom na zaułku. Opiszem tylko ten, do którego szli nasi dwaj bracia.
Zprzodu od ulicy widać tylko było wysoką jego ścianę, nie mającą koloru, poznaczoną wzdłuż zaschłemi strugami wylewanych pomyj, spękaną i brudną; w niéj wisiała stłuczona brama na jednéj zawiasie, a w téj otwarta furtka wewnątrz prowadziła pieszych, zwieszona nad samym rynsztokiem, który sączył brudne wody po dnie najeżoném wszelkiego rodzaju szczątkami, jarzyn, owoców, mięs. W oknach wychodzących na zaułek, jednéj całéj szyby nie było, niektóre z nich były pozamurowywane do połowy, inne pozatykane. Wszedłszy do środka domu, po prawéj ręce widać