Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mógłbyś umrzeć z żalu, ale to chyba po stłuczonéj butelce —
— Jezu Marja! zrobiłaś mnie Asani pijakiem! A! co tego to nigdy nie daruję — Idę do rozwodu, do rozwodu — Mościa Pani? mam powody, zgubiony pierścionek, nazwać mnie pijakiem — o! do rozwodu idę! Kiedy tak — to tak —
— Jak wola twoja, moja duszo, odpowiedziała Sędzina, wszystko to prawda, ale niechże mnie wolno będzie zapytać o twoją obrączkę ślubną?
Sędzia zdumiał się chwilę, potém z uśmiechem ironicznym, wystawił jéj dziesięć palców długich, suchych, kościstych, krédą i atramentem powalanych — z zupełném zaufaniem; sam jednak się pomięszał, gdy na nich nie ujrzał pierścionka, bo go w istocie nie było.
— No? gdzież jest ślubna obrączka?
— A! dalipan! facećje! bąkał Sędzia jeśli wiém co się stało, chyba zgubiłem —
— Czy tak? Pan ją zgubiłeś? Pan tak mało dbasz o pamiątki naszego związku, że je gubisz po ulicach!! To ja więc, ja, idę do rozwodu! Ale wprzód pokażę ci, że ja mam moją