Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak ci się przydało, to nie twoja obrączka, małoż to jest obrączek i cyfer podobnych!
— I znowu! facećje! Wasan same głupstwa prawisz, panie Józefie, zawsze tylko przydało się, przydało, — ale kiedy mówię że napis czytałem, datę widziałem.
— Chcesz bydź tego przekonania, a zatém dajmy temu pokój. Chodź panie Sędzio, zagramy w billard jedną partję.
— Nie — nie potrafię, ręka mi cóś drży — ten człowiek —
— No! porzuć że dzieciństwa, tchórzysz i mięszasz się jak dziécko.
— O! dziécko! dawno to już przestałem bydź dziéckiem! facećje —
— Chodź w billard —
— Oh! I zaraz —
— Daję ci dwadzieścia fora!
— I zaraz! facećje! Na co mnie fory! Ja wasanu dam trzydzieści. — O co gramy — ta obrączka — ten trupia główka — o co gramy?
— O talara.
— Dobrze, markier! Hej, zaczynaj pan. Ta obrączka — karambol — dwanaście a trzydzieści — Jakie kije — Jaki billard — Ta obrączka.