Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

książka by to była ciekawa. Jeden z nich, podkomorzy, służył wojskowo, tułał się i po obcych krajach; drugi długo był przy dworze, znał króla i był świadkiem wszystkich przygód Stanisława. Oba jednak teraz, pomimo że dawniej w dwóch przeciwnych partjach mieścili się, jeden mieli sposób widzenia rzeczy, jedno prawie o przeszłości zdanie; pozostały tylko niezgluzowane przekonania o osobach, o które uparty spór wiedli. Dla Wrzoska król był zawsze owym nieporównanej słodyczy i dobroci Augustem, w którym nieszczęścia widząc, wad nie chciał się dopatrzeć.
Widząc ich tak silnie sobą zajętych, odszedłem do Cesi, która siedziała w salonie przy otwartym fortepjanie.
— Kazałam go znowu nastroić, — odezwała się, — może grać będziesz? Ja lubię muzykę także, ale jedną tylko, prostą, wiejską, piosenkową. Nie znam się na uczonej.
Począłem grać Ständchen Schuberta. Słuchała z zajęciem, czy przez grzeczność? Zdawało mi się wszakże, że ten tęskny rozchodzący się wśród cichego wieczora śpiew zapadał w jej duszę.
Co za szkoda! co za szkoda tak miłej, dobrej, a tak prozaicznie wychowanej kobiety! dla niej to może szczęście. Wszak i dla tego z kim żyć będzie, to szczęście także; nie wybierze zapewne chyba takiego, co jej do myśli i sposobu widzenia przypadnie; będą żyć w kątku, spokojnie, prozą, szczęśliwie!
Wyszliśmy potem do ogrodu i mówili długo. Dziwiłem się prostemu rozsądkowi Cesi. Ale sposób w jaki się zapatruje na świat, tak odmienny od mojego! Poczciwa Cesia nie ma skrzydeł, żeby nieco wyżej nad