Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tniejsze w nim truł uczucia i zaszczepiał skeptycyzm i egoizm, nie biorący się na tym poczciwym grancie. Wszelką bezinteresowność potępiał, szydził nielitościwie z wszelkiej wiary w przyszłość, ludzi i przywiązanie. Rafael zatruty tym zaraźliwym oddechem, z początku pobladł tylko, zesmutniał i z wesołego, otwartości pełnego chłopca, stał się nieufnym, bojaźliwym, ponurym.
Ezop w żadnym wypadku nie modlił się nigdy; wstając ze swego barłogu, kładnąc się nań, nie przeżegnał się, nie westchnął, usypiał z książką w ręku i szyderstwem na ustach. Kilka razy postrzegł on Rafaela klęczącego przed obrazkiem i modlącego się długo. Zaczął szydzić z modlitwy, którą nazwał dzieciństwem. Z początku milczeniem upornem przyjął to towarzysz, ale gdy garbus z piekielną zaciętością wracał zawsze do swego założenia, dokazał tego, że Rafael począł się naprzód kryć ze swoją modlitwą, odbywać ją rzadziej, króciej; wreszcie zdawało się, że o niej całkiem zapomniał.
Ale równo z tym wypadkiem stał się smutniejszy niż kiedy, i twarz, to źwierciadło duszy, poczęła mu się dziwnie mienić. Zawsze równie piękne jej rysy, nabrały jakiegoś wyrazu, co je odarł z idealności dawniejszej; czoło gładkie jak marmur pofałdowało się, oczy zapadły i zachmurzyły, wyschły w nich krążące łzy, a usta opuściła dziewicza różowość.
Wyobrażenie o kobietach zależy najczęściej w młodych od pierwszych wrażeń, jakie one na nich uczynią, od matki począwszy do pierwszej kochanki. Rafael przyniósł z domu cześć dla kobiety w ogólności i egzaltowane uczucie miłości platonicznej dla kuzynki swej Julji, z którą się razem wychował. To uczucie było