Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Serce długo pamięta — szepnął Rafael.
Nieznacznie Ezop wkradł się w zaufanie Rafaela, wymagając od niego zapłaty za swoją ufność, zażądał opisu dzieciństwa, młodości. Chciał poznać lepiej tego, któremu zgubę gotował. Ale nie wiele nowego odkrył w prostym opisie dzieciństwa, młodości, podobnym do obrazu majowego poranku, który, gdyby nie brak ojca u kolebki syna, byłby jednym z najcudniejszych, najprostszych wizerunków wiosny życia. Rafaela wykołysała na kolanach, pod sercem swojem, poczciwa, z duszą poetyczną, wiary pełna matka. Ze śpiewem pobożnym i mlekiem swojem wlała weń wszystkie uczucia piękne, szlachetne, poczciwe, ukazała mu Boga dobroci i ludzi aniołów; świat próby, ale świat szczęścia dla tych, co w nim tylko przejście widzą i drogę, po której siać powinni dobre uczynki i miłość. Wszystko złe widział on obłąkaniem i fałszem; wszystką cnotę i piękność, prawdą.
W tem właśnie różnił się najbardziej Marceli od Rafaela; bo gdy ten dobrą stronę, piękną stronę świata miał za prawdziwą, tamten złą i czarną wyobrażał realną, a za marzenia i złudzenia poczytywał wszystko piękne i poczciwe. U jednego był świat złoty, u drugiego czarny; a kto go innym widział, zwał mu się ślepym. Jak w nauce tak w życiu skeptykiem był garbusek; może zbyt łatwowiernym, ale poczciwie i idealnie ufającym Rafael. Pierwszy w nic nie wierzył krom zła, fatalizmu i rozumu; drugi ozłocił sobie świat nadziejami, opatrznością i uczuciem. Garbusek nie pojmował miłości i śmiał się z niej, Rafael imię jej czcił jak imię bóstwa, bo czuł, że miłość natchnął Bóg, a nienawiść jest tem względem niej, czem chłód względem ciepła; brakiem tylko, rzeczą ujemną, niszczącą.