Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

świat zamknięty w jednem przywiązaniu, ale to piękne i szlachetne uczucie nie jest przecie celem człowieka, ani jego najwyższem dobrem. Słusznie ci mówił Wrzosek, potrzeba być użytecznym ludziom naprzód, doskonalić się samemu, szczęście serca idzie dopiero za tem.
— A pogodzić się z tem czyż nie może? Człowiek uspokojony na sercu tem chętniej dopełni obojga warunków.
— Nie, dziecię moje, człowiek szczęśliwy ucieka w głąb siebie, aby używał tego co posiada, łatwo on zapomina o obowiązkach. Trzeba być całkiem swobodnym, aby się poświęcić ludzkości, lub udoskonaleniu siebie. Jam kobieta, ale czuję to przecie. Dla tego u nas najpiękniejsze powołanie duchownego, co się święci dla ludzi, wydziedziczone jest ze związków, coby je krępować i do ziemi przykować musiały. Szczęście odbiera człowiekowi siłę i usypia go. Miałżebyś mój Juljuszu, z twemi talentami i piękną duszą, zagrześć się na wsi i żyć tylko sobie?
— Nie, matko droga, ale zdaje mi się, że ani własnemu udoskonaleniu, ani użytecznemu wpływowi i usłudze społeczeństwu, nie przeciwi się ciche szczęście domowe, którego pragnę. Gdy będę spokojny, wówczas dopiero potoczę wzrokiem do koła siebie swobodnie i rozpatrzę się w tem, co mam czynić.
Matka zamilkła.
— Rzecz nieuchronna, — dodała, — ty musisz uczynić co ci się zdaje do szczęścia prowadzić, ale nie daj Boże, bym była prorokiem, będziesz żałować później. Odezwie się co teraz w duszy zamarło i westchniesz za utraconą swobodą.
Zegar w sieniach wybił dziesiątą, stary Fabjan przy-