Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



Et haec olim meminisse juvabit!
10. maja 187....

Wyjechałem z Wilczej Góry po śniadaniu. Kochana matka z prawdziwie macierzyńską czułością oblała wyjazd mój łzami — chociaż żadnej o mnie obawy mieć nie mogła — i sama tej podróży sobie życzyła. — Niemiałem czasu skontrolować czy Florek wszystko zapakował com mu polecił; obawiam się iż się później okażą zapomnienia rzeczy koniecznych, chociaż po razy kilka mu przypominałem, co ma zapakować. Postanowiłem sobie w tej mojej wyprawie spisywać wrażenia podróży, chociaż nie myślę rywalizować z Dumasem... Któż wie na co się to przydać może? — Mama życzyła sobie bym wyjechał, a chociaż mi tego nie powiedziała wyraźnie, domyślam się, że chciała, abym na szerszym świecie porobił stosunki i znalazł może jaką posażną jedynaczkę — tylko nie Fredry.