Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wieństwu czy na arystokrację, bo ksiądz zaczął gorąco narzekać na prassę.
— Ja mam doskonały sposób na nią — rzekł hrabia — nie abonuję nic, nie czytam — niewiem ignorując i gdyby wszyscy tym się systemem rządzili, mielibyśmy pokój, bo by wrzawa ustała. Gdym przed laty dwudziestu był we Włoszech, jeden Anglik w Neapolu nauczył mnie tej teorji, którą do prassy zastosowałem. Napadali mnie Lazzarony, właściciele corricolów, przewodnicy, kłóciłem się z nimi, rady sobie dać niemogłem i padałem ofiarą. — Anglik ten dał mi sposób doskonały, nigdy słowa nie odpowiadać, tylko ręką kiwnąć, dać krzyczeć, zbywać milczeniem i nie uważać... Ja to teraz wszystkim radzę...
— Ale ba! rzekł prałat — ciekawość człowieka skusi.
— Mnie nigdy nie skusiła ona abym powąchał to co śmierdzi, odparł hrabia. W życiu nie widziałem Pastrany, ani żadnej poczwary i nie czytam co głupie..
Przyznaliśmy mu słuszność.
C’est une théorie sublime! dodała stara hrabina.
— A ja, rzekł prałat, przyznaję się do tej ułomności, że choć mi towarzystwo parwenjuszów śmierdzi, bywam w niem, aby się z niego uśmiać...