Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krzywdy. Wszystko to exigeait furieusement de l’argent. Ciągle spodziewała się, że matka nadeszle, pisywała prawie co poczta, na próżno...
Uspokajałem ją jak mogłem.
We Florencji oboje chcieliśmy się czas jakiś zatrzymać, nająłem więc willę, ekwipaż, służbę, trochę nieopatrznie. W miłem jej towarzystwie czas upływał bardzo szybko i przyjemnie, ale i zapasy, moje mienie prędko się wyczerpywały.
Emilja, której się zdawało, że takie życie pańskie żadnej mi różnicy nie czyni, wyobrażała sobie pewnie, sądząc z wydatków, które hojnie opędzałem z wygranego grosza, że zamożniejszym byłem daleko, niż w istocie jestem. Z podziwieniem dowiedziała się po niejakim czasie que les ressources manquaient, presque totalement.
Uważałem, że to na nie przykre, deprymujące uczyniło wrażenie; kazała mi szczerze wyznać wszystko... musiałem to uczynić.
Eh bien! — rzekła — nie chcę ci być ciężarem, muszę się poświęcić, donnez moi une dixaine des jours.
We Florencji żyjąc na takiej stopie, porobiliśmy mnogie i zaszczytne znajomości w kołach arystokratycznych, bywaliśmy u osób wielu i przyjmowali u siebie. Wszyscy byli Emilją zachwyceni. Ja nazy-