Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i pozbyli się go w inny sposób... Brzydzę się skandalami takiemi...
W tem nadszedł Tartakowski, który także był przy grze, z kartami w ręku, które po wyjściu Gucia pochwycono i z dowodem, żem miał słuszność. Niemniej historja fatalna, ściągnie za sobą niewiedzieć jakie konsekwencje... Posłałem na wieś po Stefana, bo sekundantów potrzebuję. Mamie naturalnie ani słowa o tem... ale jutro po całem mieście bębnić będą, choć wszyscy się słowem honoru zobowiązali, że nikt o tem nie piśnie.
Po Guciu tegom się nie spodziewał; teraz dopiero jego szczęśliwą nad miarę grę rozumiem...
Stefan nadjechał przed godziną i przyszedł do mnie... Opowiedziałem mu o co idzie, a razem prosiłem, ażeby Wlaschowi zakomunikował, iż greka mieć może za zięcia...
— O to bądź spokojny — rzekł Stefan... Gorszy ten pojedynek z Robertem... bo chociaż z niego nic nie będzie — ale zawsze kłopot. Koszt i plotki niepotrzebne.
— Myślisz że nic nie będzie? — zapytałem.
— To nie ulega najmniejszej wątpliwości — lecz mimo to honor wymaga, aby prowadzić bardzo ostro! Trzeba myśleć o drugim sekundancie... Zostawiłem mu o to staranie, ma przyprowadzić fachowego, jak